Fiskus szykuje nadzór satelitarny dla przewoźników drogowych
Rząd chce za pomocą satelitów śledzić ciężarówki z paliwami, alkoholem i tytoniem. To ma zapewnić budżetowi przez dekadę ponad 100 mld zł dodatkowych wpływów.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Ministerstwo Finansów w błyskawicznym tempie forsuje kolejną ustawę, która uszczelni system podatkowy i ujawni przedsiębiorców unikających płacenia podatku VAT. To bowiem w Polsce plaga. Zdaniem ekspertów firmy doradczej PwC tylko w 2014 r. z powodu nieuiszczania należnego podatku budżet państwa stracił ok. 50 mld zł. A według szacunków Komisji Europejskiej nasz fiskus nie dostaje nawet 27 proc. należnego VAT.
Od stycznia 2017 r. ma wejść w życie ustawa o systemie monitorowania drogowego przewozu towarów przewiduje projekt opublikowany kilka dni temu przez Rządowe Centrum Legislacji. Na zgłaszanie uwag resort finansów dał czas zaledwie do wtorku.
Satelitarne oko na paliwa, alkohol, tytoń
Zgodnie z projektem od początku 2017 r. firmy transportowe i kierowcy będą zobowiązani rejestrować przewozy paliw, alkoholu i tytoniu w specjalnym systemie elektronicznym. A od połowy przyszłego roku trasę przejazdu takiej ciężarówki służby podatkowe, celne i policja będą mogły śledzić za pomocą lokalizatorów korzystających z nawigacji satelitarnej GPS i systemu telefonii komórkowej. Dostęp do tych danych otrzymają także służby specjalne.
Systemem monitorowania będą objęte m.in. paliwa silnikowe i pochodne, oleje smarowe, oleje roślinne, które mogą być wykorzystane jako dodatki do paliw silnikowych, odmrażacze na bazie alkoholu etylowego, rozcieńczalniki i rozpuszczalniki, alkohol etylowy całkowicie skażony i susz tytoniowy. W skrócie: paliwa, alkohol i tytoń.
Właśnie na handlu tymi towarami budżet ponosi największe straty. Według resortu finansów w 2015 r. w branży paliwowej wykryto uszczuplenia w podatku akcyzowym i VAT o wartości 6,33 mld zł, a tylko w pierwszej połowie tego roku ich wartość wyniosła prawie 3,5 mld zł. Natomiast na nielegalnym handlu suszem tytoniowym w latach 2013-15 budżet stracił co najmniej 1,16 mld zł podatku akcyzowego.
W sierpniu wszedł już w życie pakiet paliwowy przygotowany przez Ministerstwo Finansów, który ma ograniczyć wyłudzenia w podatku VAT od paliw wwożonych z innych państw Unii. Zgodnie z nowymi przepisami firmy posiadające koncesje na sprowadzanie paliw muszą być zarejestrowane w Polsce lub mieć u nas swój oddział.
Resort finansów szacował, że po zmianie przepisów popyt na paliwa silnikowe wzrósł nagle o 14 proc., a dochody budżetu o blisko 200 mln zł miesięcznie.
Przedstawiciele branży paliwowej mimo to wskazują, że zmiana w przepisach to niewielka przeszkoda dla autocystern wwożących paliwo dla poszczególnych stacji benzynowych. A to jeden z głównych sposobów na dostawy paliwa do szarej strefy.
– Szacujemy, że do Polski wjeżdża codziennie 500 autocystern, a w czasie wakacji nawet 700 – mówił nam w tym roku Kamil Wyszkowski z UN Global Compact, agendy ONZ działającej na rzecz zrównoważonego rozwoju.
Z takim właśnie procederem ma się rozprawić nadzór szykowany przez resort finansów.
Drakońskie kary dla firm i kierowców
Zgodnie z projektem ministerstwa firmy zajmujące się przewozem nadzorowanych towarów co najmniej trzy godziny przed ich planowaną ekspedycją będą musiały zarejestrować ten transport i podać m.in. dane nadawcy, odbiorcy oraz wielkość ładunku. Będzie to obowiązywało przy przewozie towarów zarówno w kraju, jak i na tranzyt.
Dodatkowo kierowca przed wyjazdem z ładunkiem – za pomocą tabletu czy smartfona – będzie zgłaszał do systemu wymagane informacje (m.in. własne dane, numer rejestracyjny ciężarówki, numer dokumentu przewozowego towaru).
Za naruszenia nowych przepisów przewidziano drakońskie kary. „Za nie dokonanie zgłoszenia przewozu lub w przypadku stwierdzenia, że towar nie odpowiada, co do rodzaju lub ilości wskazanemu w zgłoszeniu przewozu towarów, na podmiot wysyłający lub odpowiednio podmiot odbierający, nakłada się karę pieniężną w wysokości 46 proc. wartości netto towaru będącego rzeczywistym przedmiotem przewozu” – przewiduje projekt.
Dodatkowe kary przewidziano dla kierowców. Jeśli nie poda wymaganych od niego danych w systemie, grozić mu będzie kara 5 tys. zł. A za jazdę bez satelitarnego lokalizatora lub jego wyłączenie przed zakończeniem przewozu kierowca zapłaci 20 tys. zł kary. Jeśli w lokalizatorze wysiądą baterie, kierowca będzie musiał stanąć na parkingu, by naprawić urządzenie. Jeśli tego nie zrobi, zapłaci 20 tys. zł kary.
Satelitarny przetarg błyskawiczny
Na razie mało wiadomo o lokalizatorach. Ministerstwo Finansów zapowiada, że ich dostawca zostanie wybrany w przetargu. Faktycznie na wybór dostawcy będzie tylko kilka miesięcy.
Koszt pojedynczego urządzenia GPS dla firmy transportowej „z abonamentem miesięcznym wyniesie 300-500 zł”.
Projekt ustawy nie precyzuje jednak, czy lokalizatory będą sprzedawane, czy także wynajmowane przewoźnikom lub kierowcom. A chodzi o tysiące ludzi. Nowe przepisy będą dotyczyły 29 tys. firm transportowych oraz 153 tys. kierowców w całej Polsce. A także 9 tys. stacji benzynowych, 47 producentów wyrobów tytoniowych oraz 556 firm zajmujących się produkcją i przetwarzaniem alkoholu etylowego.
Fiskus szacuje, że po wprowadzeniu nowych przepisów dochody budżetu mogą wzrosnąć łącznie o 108,5 mld zł. Ale w przyszłym roku te dodatkowe wpływy wynieść mają tylko 154,4 mln zł, a w 2018 r. – 584,5 mln zł. I dopiero w przyszłej dekadzie dodatkowe wpływy z uszczelnienia systemu podatkowego mają wzrosnąć nawet do ponad 17 mld zł rocznie! Skąd ten nagły skok? Tego już resort nie tłumaczy.