Opublikowane w ubiegłym tygodniu rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii (Dz.U. z 2020 r. poz. 2091) ogranicza spotkania prywatne do pięciu osób (nie licząc gospodarzy). Nie obejmuje jednak spotkań zawodowych i służbowych, co zostawia furtkę np. dla Wigilii organizowanych w firmach.
W par. 26 ust. 11 pkt 1 rozporządzenia utrzymano bowiem przewidziane już w projekcie wyłączenie dla spotkań lub zebrań służbowych i zawodowych. W odniesieniu do nich nie wprowadzono żadnego limitu osób. Nie można tu też zastosować regulacji o zgromadzeniach, gdyż za te ostatnie uznaje się „zgrupowanie osób na otwartej przestrzeni dostępnej dla nieokreślonych imiennie osób w określonym miejscu w celu odbycia wspólnych obrad lub w celu wspólnego wyrażenia stanowiska w sprawach publicznych”. Firmowe śledziki co do zasady organizuje się w siedzibie firmy lub wynajętym lokalu czy hotelu, nie może na nie wejść każdy chętny, a ich celem z pewnością nie jest manifestacja poglądów.
– W wigilii pracowniczej będzie mogło więc uczestniczyć np. kilkaset osób w wynajętym hotelu, do którego wszyscy przyjadą w celach służbowych, a więc wszystko odbędzie się zgodnie z przepisami dotyczącymi reżimu sanitarnego – uważa Piotr Pałka, radca prawny z kancelarii Derc Pałka. – Jednak już barszcz i bigos musiałyby zgodnie z przepisami antypandemicznymi być serwowane tylko do pokoi – dodaje.
Zdaniem mec. Pałki, o służbowym charakterze takiego spotkania decydowałby formalny stosunek zatrudnienia i nie zawsze musiałby być to stosunek pracy.
Z kolei dr Karol Pachnik, adwokat, zaznacza, że spotkanie służbowe to takie, które jest organizowane w godzinach pracy albo w ramach obowiązków pracowniczych.
– Jeżeli na spotkaniu poza normalnymi godzinami pracy będzie obecność obowiązkowa, a czas spotkania zostanie wliczony do czasu pracy, nie widzę przeciwwskazań, aby zakwalifikować spotkanie jako służbowe – mówi prawnik. – Spotkanie zawodowe rozumiałabym zaś jako spotkanie związane bezpośrednio z obowiązkami zawodowymi, a więc np. dziennikarz, który udałby się w celu relacjonowania kongresu na ów kongres, byłby na spotkaniu służbowym – dodaje mec. Pachnik